piątek, 18 marca 2016

Day 37

Jej ołówek szybko poruszał się po szkicowniku, dopracowując szczegóły.
- Czy mogę już się ruszyć? - narzekał.
- Prawie, więc się zamknij! - mruknęła, cieniując resztę rysunku. On siedział na jednym ze stołków przy wysepce kuchennej, na której ona siedziała z nogami skrzyżowanymi i patrzyła na swojego chłopaka. - Okej, jest skończony. - uznała, odkładając ołówek obok siebie. On chwycił szkicownik i odwrócił go.
- Umiesz też rysować? Wow, wygrałem na loterii. - powiedział, jego oczy przyglądały się rysunkowi. Ona prychnęła. A on właściwie ledwo mógł nazwać to rysunkiem, wyglądało prawie jak obrazek.
- Proszę. Umiem rysować i to właściwie tyle. - odpowiedziała, zeskakując z blatu i podchodząc do lodówki. Miała na sobie jego koszulkę Nirvany, która sięgała jej do kolan. Prawie się zaśmiał na ten widok.
- Tak, ale jesteś ładna, zabawna, umiesz śpiewać i pozwoliłaś mi pomalować cię farbą.
- Nie, po prostu złapałeś mnie z zaskoczenia. - przerwała mu. Zignorował ją.
- I lubisz moich przyjaciół. Masz jakby cały pakiet. - powiedział, pochylając się nad blatem. Uśmiechnęła się do niego.
- Też to wiem. - droczyła się.

To był pierwszy raz, kiedy narysowała Luke'a Hemmingsa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz