wtorek, 15 marca 2016

Day 35

- Chodźmy najpierw zobaczyć pingwiny! - powiedział, ciągnąc ją do wewnętrznej wystawy za rękę. Pozwoliła mu poprowadzić się do zimnego pomieszczenia i uśmiechnęła się widząc, jak on patrzy zaskoczony na zwierzęta.  
- Aww, są takie słodkie! - wykrzyknęła, na co on przytaknął. Siedzieli tam przez prawie dziesięć minut, aż zrobiło się za zimno i Blaze pociągnęła Luke'a do pand. - Patrz na duże misie. - zagruchała, a on się zaśmiał. To było wszystko, co robili od godzin. Ciągając siebie nawzajem po różnych końcach zoo, póki Luke nie zaczął narzekać.
- Blaze, jestem głodny. - jęknął, a ona wywróciła oczami.
- Jeszcze parę minut. powiedziała, a on jęknął dramatycznie. Kiedy ona patrzyła uważnie na lwy, on owinął ramiona wokół jej talii i ułożył brodę na jej głowie. - Jeśli próbujesz mnie zdekoncentrować, udaje ci się. - powiedziała śmiertelnie poważnie, a on się zaśmiał.
- Wystarczająco, żeby iść coś zjeść? - spytał, na co ona westchnęła głośno.
- Tak sądzę. - odpowiedziała, nie udało jej się powstrzymać uśmiechu. On odwzajemnił uśmiech i złapał jej dłoń. W ciszy poszli do kiosków z jedzeniem i oboje wzięli po hot-dogu. Kiedy jedli, Blaze popchnęła hot-doga Luke'a do jego buzi. Zaśmiał się głośno, otrzymując kilka spojrzeń od rodzin wokół nich.
- Jezu, Blaze. Masz dzisiaj nieznośne przegrzanie słoneczne. - powiedział, kiedy wreszcie wyszli przez wielkie bramy.
- Nieznośne? Brzmisz jakbyś miał dwanaście lat. - odparła, a on zachichotał.
- Może mam.
- Cóż, to bardzo źle dla nas obojga. - westchnęła, łapiąc jego dłoń.

To był pierwszy raz, kiedy poszła do zoo z Lukiem Hemmingsem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz