Kiedy dotarli do jej domu, było już 20 minut po północy.
- Jesteśmy spóźnieni. - powiedziała, spoglądając na Luke'a. Stali na jej ganku, pod ciemnym światłem żarówki, która powinna zostać wymieniona.
- Twój tata mnie znienawidzi. - odpowiedział, na co ona się zaśmiała.
- Nie, nie mógłby. Prawdopodobnie kocha cię bardziej niż mnie. - uznała, a on się zaśmiał, potrząsając głową.
- Chyba powinnaś iść. - powiedział, patrząc na jej usta.
- Tak. - mruknęła, wciąż nie ruszając się z miejsca. On powoli pochylił głowę, przyciskając usta do jej. Nawet nimi za bardzo nie ruszał.
Ale Boże, jej bardzo się to podobało.
Jej ramiona owinęły się wokół jego szyi, a jego ręce powędrowały do jej bioder. Wreszcie się odsunął i patrzył na nią z kącikami ust ściągniętymi w górę.
- Naprawdę, powinnaś już iść. - powiedział z troską w głosie. Zaśmiała się, potakując, zanim pomachała do niego i cicho weszła przez drzwi. Przez kilka chwil, po dwóch stronach drzwi, oni po prostu stali. Ona, dotykając swoich ust, jakby nie mogła uwierzyć co właśnie się wydarzyło- bo nie mogła- i on, po prostu stojąc z głupkowatym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
To był pierwszy raz, kiedy pocałowała Luke'a Hemmingsa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz