-
Zgadnij, jaki jest dzisiaj dzień! - krzyknęła, wchodząc przez jego frontowe
drzwi. Wzruszył ramionami z kanapy.
- Nie
wiem. Środę? - zgadywał, a ona przytaknęła.
-
Tak, jest środa. Ale czy wiesz, co jeszcze dzisiaj jest? - spytała a on
potrząsnął głową. - To Międzynarodowy Dzień Pikniku! - krzyknęła na niego.
-
Jestem całkiem pewny, że to nic wielkiego.
- To
jest coś wielkiego! I my będziemy to świętować. - wydęła wargę, na co on uniósł
brew.
-
Jeśli zamierzamy świętować, to nie mamy pikniku. - powiedział, a ona się
uśmiechnęła.
-
Tak, mamy! Jest w moim samochodzie. - odpowiedziała, gdy on wywrócił oczami i
wstał.
-
Okej, miejmy to już za sobą. - powiedział, a ona uderzyła go w ramię.
- Nie
bądź taki entuzjastyczny. - zażartowała, a on wymusił uśmiech. Kiedy dotarli do
parku, rozłożyła koc i położyła koszyk na jego środku.
- Z
czym zrobiłaś kanapki? - spytał, zaglądając do koszyka.
- Mój
tata zrobił nam z masłem orzechowym i dżemem. - zaśmiała się, na co on
uśmiechnął się i opróżnił zawartość koszyka, rozkładając wszystko na kocu. Były
tam małe paczki czipsów, kanapki, puszki wody sodowej i torebka cukierków.
-
Jesteś dobra w tym całym piknikowaniu. - zachichotał, a ona się zaśmiała.
-
Wiem.
Tak spędziła Międzynarodowy Dzień Pikniku z Lukiem Hemmingsem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz