- No chodź, Blaze. To będzie zabawa! Obiecuję! - krzyknął Luke, a ona na niego spojrzała.
- Lucas, jest środek czerwca, nie śpię na zewnątrz.
- Czemu nie? Sama powiedziałaś, jest środek czerwca. Będzie ciepło. I będzie zabawnie. Obiecuję. - powiedział, na co wywróciła oczami.
- Weź koce, Hemmo. - odparła, na co on się rozpromienił.
- Tak! Okej, weź jedzenie i picie oraz latarki, potem spotkamy się przy trampolinie. - powiedział.
- Nie mogę uwierzyć, że mnie do tego przekonałeś. - mruknęła, wchodząc do jego kuchni. Wypełniła swój plecak wodą, czipsami, ciastkami i dwoma latarkami, nim wywlekła się za drzwi i poszła do wielkiej, cyrkowej trampoliny. Parę minut później, Luke wybiegł z domu, trzymając duży stos koców i kilka poduszek. Rzucił je na trampolinę po czym wszedł na nią.
- Pomóż mi to ułożyć! - powiedział, a ona nie mogła powstrzymać uśmiechu na fakt, że wyglądał jak pięciolatek w świąteczny poranek. Położyli wielką kołdrę, potem kilka poduszek. Na górze dodali cieńszą kołdrę, na wszelki wypadek, gdyby było im zimno. Położyli się, patrząc na gwiazdy. - Nie jest tak źle, co? - droczył się, a ona spojrzała na niego, spotykając jego wzrok.
- Zgaduję, że nie.
------
Nad ranem, Luke obudził się przez słońce oślepiające jego oczy. Rozglądał się, dopóki nie zdał sobie sprawy, że jest w swoim ogrodzie. Spojrzał w dół, spotykając wzrok Blaze. Uśmiechnął się do niej.
- Dzień dobry. - powiedział, a ona uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Dobry. Jak ci się spało?
- Świetnie. A tobie? - spytał, na co ona mu przytaknęła, uśmiech nie znikał z jej twarzy. Przyciągnął ją jeszcze bliżej do swojego ciała, po czym zamknął oczy, ona zrobiła to samo.
To był pierwszy raz, kiedy spała na zewnątrz z Lukiem Hemmingsem.
__________________________________
Dodałam dwa rozdziały na raz! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz